W wolnym czasie

Teatr

Profesor Ryszard Tadeusiewicz podczas nauki w myślenickim liceum występował w szkolnym teatrze. Grał między innymi Radosta w ,,Ślubach Panieńskich’’ A. Fredry.

Tak wspomina to wydarzenie:

Wtedy żeby uzyskać figurę godną starego szlachcica musiałem nosić na brzuchu pod kostiumem sporą poduszkę, którą przed każdym występem przywiązywano mi tasiemkami. Raz niesforna poduszka wymknęła się z powięzi i wygłaszając na środku sceny moje kwestie - czułem z niepokojem, że mój "brzuch" nieuchronnie zmierza do lewej nogawki spodni... Na szczęście zanim dramatyczna deformacja mojej sylwetki stała się zauważalna dla widzów - skończyłem mój udział w aktualnie granej scenie i mogłem bezpiecznie wycofać się za kulisy, gdzie nasz amatorski reżyser pospiesznie przywrócił mi wymagane krągłości, bo zawiązał tasiemki tak mocno, że z trudem oddychałem. Ale dzięki temu dotrwałem do końca przedstawienia w dobrej formie, a po powrocie do domu przyszyłem tasiemki do poduszki mocną nitką i w następnych przedstawieniach (a jeździliśmy z naszą sztuką do różnych miejscowości w całym powiecie myślenickim, występując najczęściej w strażackich remizach) już nic nie przeszkadzało mi udawać, że mam co najmniej 61 lat zamiast prawdziwych 16.

 

Wyprawa motorem do Wiednia

foto: Zbudowana przeze mnie przyczepka

Zbudowana przeze mnie przyczepka
się rozleciała

W 1970 roku, na piątym roku studiów, Profesor Ryszard Tadeusiewicz wyruszył w motocyklową podróż do Wiednia. Wspomnienie z tej wyprawy zamieścił na swoim blogu:

Najpierw trzeba było zdobyć paszport. Jakimś cudem mi się to udało - i w dodatku nie musiałem niczego podpisywać. Potem trzeba było znaleźć środek lokomocji. Przystosowaliśmy do tego (z kolegą ze studiów) mój stary motocykl marki WSK. Bagaże postanowiliśmy zabrać do specjalnie zbudowanej przyczepki. Niestety, to moje arcydzieło techniczne nie wytrzymało próby eksploatacyjnej i rozleciało się nam po drodze. Przeładowaliśmy więc nasz skromny dobytek do dwóch plecaków i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Ze względu na te awarie a także dzień obfitego deszczu, który dla motocyklisty był wtedy poważną przeszkodą - podróż zajęła nam całe trzy dni. A tam czekały mnie dwie niemiłe wiadomości. Po pierwsze stwierdziłem, że Dunaj w Wiedniu wcale nie jest modry. O tym, czy jest piękny - można by dyskutować, ale mnie się nie podobał. Drugie stwierdzenie było takie, że mimo zabrania ze sobą sporych zapasów żywności (w tej przyczepce, która się rozleciała) i mimo posiadania namiotu, który był naszym domem w Czechosłowacji - bez pracy długo w Wiedniu nie wyżyjemy. Na szczęście uzgodnione wcześniej kontakty zadziałały i uzyskaliśmy pracę oraz mieszkanie. Pracowaliśmy w Wiedniu po kilkanaście godzin dziennie, także w weekendy, dzięki czemu udało się nam zarobić tyle szylingów, że stać nas było na planowaną wcześniej wycieczkę po Europie. Między innymi mój motocykl dojechał do Wenecji.

 
foto: Zbudowana przeze mnie przyczepka powoduje awarie

Zbudowana przeze mnie przyczepka powoduje awarie

 
 
foto: Nad pięknym modrym Dunajem

Nad pięknym modrym Dunajem

 
foto: Dotarliśmy do Wenecji

Dotarliśmy do Wenecji

 

Wyprawy kajakowe

foto: Wyprawy kajakowe
 
foto: Wyprawy kajakowe
foto: Wyprawy kajakowe
 
foto: Wyprawy kajakowe
 

Rejs jachtem "Pogoria" (2004 r.)

foto: Dostaję certyfikat od kapitana

Dostaję certyfikat od kapitana. W tle Lazurowe Wybrzeże

 
foto: Rzadka okazja do wygrzewania się w słońcu

Rzadka okazja do wygrzewania się w słońcu

foto: Moje stanowisko na dziobie Pogorii

Moje stanowisko na dziobie Pogorii

 
foto: Alarm opuszczania statku

Alarm opuszczania statku

 

Żeglowanie do Aten (2004 r.)

foto: Bryzgi wody spod dziobu sieką twarz sternika

Bryzgi wody spod dziobu sieką twarz sternika

 
foto: Doskonalę się w sztuce wiązania węzłów żeglarskich

Doskonalę się w sztuce wiązania węzłów żeglarskich

 
foto: Obiad na jachcie

Obiad na jachcie

 

Żeglowanie do Sztokholmu (2004 r.)

foto: Prowadzę jacht do Sztokholmu

Prowadzę jacht do Sztokholmu

 
foto: Gratulacje od doświadczonych żeglarzy po wprowadzeniu jachtu do Sztokholmu

Gratulacje od doświadczonych żeglarzy po wprowadzeniu jachtu do Sztokholmu

 
foto: Żeglarz czasem musi się pokrzepić

Żeglarz czasem musi się pokrzepić

 

 
foto: Gablota
 

 
foto: Plansza
 
 
foto: Plansza